Reumatoidalne zapalenie stawów (RZS) to przewlekła choroba autoimmunologiczna, która dotyka milionów ludzi na całym świecie, znacząco wpływając na jakość ich życia. Jednak diagnoza nie musi oznaczać końca aktywnego życia zawodowego i osobistego. Doskonałym tego przykładem jest Marcin Ligocki – terapeuta zajęciowy, który sam zmaga się z RZS. W niniejszym artykule przybliżamy jego inspirującą historię, wyzwania, z jakimi się mierzy, oraz sukcesy, które osiąga zarówno w walce z chorobą, jak i w pracy z pacjentami. Rozmowa z Marcinem Ligockim to nie tylko świadectwo niezwykłej siły ducha, ale także cenne źródło wiedzy i motywacji dla innych osób dotkniętych RZS oraz ich bliskich. Zapraszamy do lektury wywiadu, który rzuca światło na ludzką twarz tej trudnej choroby i pokazuje, jak można z nią żyć pełnią życia.
Każda historia z chorobą przewlekłą zaczyna się inaczej, choć często towarzyszą jej podobne emocje: szok, niepewność, lęk o przyszłość. Ja często, pytany o początki swojej drogi z reumatoidalnym zapaleniem stawów, wspominam ten czas jako moment przełomowy. „Pierwsze objawy były subtelne – poranna sztywność stawów, zmęczenie, przewlekłe pocenie się, opuchlizna, pieczenie w stawach, które trudno było zrzucić na garb zwykłego przepracowania” – tak opowiadam. Początkowo te objawy bagatelizowałem, ale z czasem dolegliwości stawały się coraz bardziej dokuczliwe. Któregoś dnia do teściowej przyszedł lekarz rodziny i on stwierdził, i że RZS to dobre rozpoznanie. Wystawił skierowanie na badania i do specjalisty, przeczuwałem, że mogę mieć tę nieuleczalną chorobę tkanki łącznej, ale... .Diagnoza RZS była dla mnie ciosem, zwłaszcza że byłem młodym, aktywnym człowiekiem, rozpoczynającym karierę zawodową jako terapeuta zajęciowy, gdzie miałem dużo pomysłów oraz zaplecze merytoryczne i praktyczne w tym kierunku. W jednej chwili świt mi się zawalił gdzie jedną i jedyną osobą, która mnie wspierała i wspiera do dnia dzisiejszego jest moja kochana żona. Rodzina się ode mnie odsunęła twierdząc, że przepłaciłem lekarzy i chorobę sobie wymyśliłem.
Podkreślam, jak ważna w tym pierwszym okresie była dla niego rzetelna informacja i wsparcie ze strony lekarza prowadzącego, zrozumienie natury choroby, jej mechanizmów i dostępnych metod leczenia pomogło mi oswoić lęk. W tym chcę podkreślić, że wiedza to potężne narzędzie w walce z RZS. Doszedłem po latach do takiego stwierdzenia, ponieważ wiele napotkanych ludzi twierdziło, że nic mi nie jest. Oczywiście moja wysportowana sylwetka i dbałość o zdrowie na pierwszy rzut oka nie widać choroby, ale jak to mówią "To tylko pozory".
Proces akceptacji choroby nie był łatwy. Wymagał przewartościowania wielu aspektów życia, zmiany nawyków i nauczenia się wsłuchiwania w sygnały wysyłane przez własne ciało. Musiałem nauczyć się żyć inaczej, bardziej świadomie. RZS zmusiło mnie do zwolnienia tempa, ale jednocześnie otworzyło oczy na wiele rzeczy i ludzi, których wcześniej nie dostrzegałem. Moja historia to dowód na to, że diagnoza RZS, choć trudna, nie musi oznaczać rezygnacji z marzeń i planów, a może stać się początkiem nowej, bardziej świadomej drogi życiowej, pełnej wyzwań, ale i niezwykłych odkryć o sobie samym./c.d.n./
Praca terapeuty zajęciowego jest niezwykle satysfakcjonująca, ale również wymagająca, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Dla osoby zmagającej się z RZS, codzienne obowiązki zawodowe mogą stanowić dodatkowe wyzwanie. Nie ukrywam, że choroba wpłynęła na Moje życie zawodowe. Początkowo obawiałem się, czy podołam. Praca z pacjentami często wymaga sprawności fizycznej, demonstracji ćwiczeń, podnoszenia czy przenoszenia sprzętu. RZS, z jego nieprzewidywalnymi okresami zaostrzeń i remisji, bólem i zmęczeniem, wydawało się przeszkodą nie do pokonania. Jednak, jak podkreślam, moje własne doświadczenia z chorobą stały się nieoczekiwanym atutem. Straciłem pracę - bo walczyłem o swoje ...., gdy choroba się zaostrzyła poszedłem na zwolnienie i po okresie zwolnienie listownie pracodawca mnie zwolnił. Oczywiście był to trudny okres i biorąc pod wzgląd swoje zdrowie nie wnikałem dlaczego. Do dnia dzisiejszego nie jestem w stanie pracować, gdyż stan i schemat działania choroby uniemożliwia Mi prawidłowego wykonywania obowiązków z tytułu wyuczonych kompetencji zawodowych.
Moje doświadczenia pozwoliły mi na głębsze zrozumienie pacjentów, nie tylko tych z chorobami reumatycznymi. Empatia, która naturalnie wypływa z osobistego przejścia przez trudności, jest bezcenna w pracy terapeutycznej. Ta unikalność tegoż zawodu jakim jest terapeuta zajęciowy pokazuje, jak osobiste zmagania mogą przekształcić się w siłę, ale praca przy takim obciążeniu zdrowotnym na razie jest nie możliwa. Nauczyłem się adaptować swoje metody pracy, korzystać z technik oszczędzania energii i ergonomii, a także otwarcie komunikować swoje potrzeby w walce z tą przypadłością.
Sukcesem jest dla mnie każdy dzień, w którym mogę efektywnie wstać z łóżka, mimo własnych ograniczeń. To także umiejętność delegowania zadań życia codziennego, proszenia o pomoc i znajdowania kreatywnych rozwiązań problemów, które stawia przede mną RZS w kontekście obowiązków życia codziennego.
Godzenie codziennych obowiązków, wymagającej pracy terapeutycznej oraz nieustannej troski o własne zdrowie w kontekście reumatoidalnego zapalenia stawów to sztuka kompromisu i świadomego zarządzania sobą. Wypracowałem własne strategie, które pozwalają mi zachować równowagę i efektywność. „Kluczem jest akceptacja faktu, że są dni lepsze i gorsze. Nauczyłem się nie forsować organizmu, kiedy czuję, że potrzebuje odpoczynku”. Regularne leczenie i współpraca z reumatologiem to podstawa, ale równie ważne są codzienne nawyki.
W tym fragmencie dzielę się swoimi sposobami na codzienne funkcjonowanie: „Staram się planować dzień tak, aby uwzględnić czas na regularną, dostosowaną do moich możliwości aktywność fizyczną, która pomaga utrzymać sprawność stawów i ogólną kondycję. Niezwykle ważna jest także odpowiednia dieta, bogata w składniki przeciwzapalne, oraz dbałość o higienę snu. W pracy staram się stosować zasady ergonomii, używać sprzętu wspomagającego i nie bać się prosić o pomoc, gdy jest to konieczne”. Podkreślam również znaczenie uważności (mindfulness) -/czyli uważność, to świadome i celowe skupienie uwagi na chwili obecnej, bez oceniania. To praktyka polegająca na byciu w pełni obecnym w danym momencie, odczuwaniu i akceptowaniu myśli, emocji i doznań z ciała, bez prób ich zmiany czy kontrolowania./ i technik relaksacyjnych, które pomagają mi radzić sobie ze stresem i bólem. To nieustanny proces nauki i adaptacji, ale dzięki temu mogę prowadzić umiarkowane życie osobiste, czerpiąc z niego satysfakcję. Życie zawodowe musi poczekać.
Adaptacje są nieodłącznym elementem życia z RZS, szczególnie gdy chce się pozostać aktywnym nawet z defektami. W moim przypadku, jako terapeuty zajęciowego, oznacza to zarówno zmiany w sposobie wykonywania pewnych czynności, jak i korzystanie z udogodnień. Na przykład, w codzienności gdy nie mam rzutów chorobowych staram się używać narzędzi o ergonomicznym chwycie lub proszę o asystę. Ważne jest także odpowiednie planowanie czasu, aby uniknąć przeciążenia. To małe rzeczy, które jednak znacząco poprawiają komfort życia i pozwalają oszczędzać energię na ważniejsze aktywności. Kluczowe jest słuchanie swojego ciała i nieustanne poszukiwanie rozwiązań, które ułatwiają codzienne funkcjonowanie, zamiast rezygnować z aktywności z powodu bólu czy ograniczeń.
Życie z chorobą przewlekłą, taką jak reumatoidalne zapalenie stawów, to nie tylko fizyczne wyzwania, ale także ogromne obciążenie psychiczne. W tej trudnej drodze nieocenioną rolę odgrywa wsparcie ze strony otoczenia. Wielokrotnie podkreślam, jak ważne jest dla mnie zrozumienie i pomoc ze strony rodziny, przyjaciół oraz innych ludzi w środowisku społecznym. „Świadomość, że nie jestem sam ze swoimi problemami, że mam wokół siebie ludzi, na których mogę liczyć, daje mi siłę do codziennej walki z chorobą”. Moja rodzina / czyli żona i przyjaciel/ jest moją największą opoką. To oni wspierają mnie w trudniejszych chwilach, motywują do dbania o siebie i pomagają w codziennych obowiązkach, gdy RZS daje o sobie znać mocniej.
Kontakt z innymi osobami zmagającymi się z RZS, wymiana doświadczeń, wzajemne zrozumienie – to wszystko ma ogromne znaczenie terapeutyczne. Daje poczucie wspólnoty i pokazuje, że nie jesteśmy osamotnieni w naszych zmaganiach. Takie wsparcie pomaga przełamać izolację, która często towarzyszy chorobom przewlekłym, i buduje poczucie siły płynące z bycia częścią większej grupy.
Doświadczenie moje, zarówno jako pacjenta, jak i terapeuty, czyni moje rady niezwykle cennymi dla osób, które również zmagają się z reumatoidalnym zapaleniem stawów. Najważniejsze przesłanie dla innych chorych- to znaczenie aktywnej postawy i niepoddawania się mimo trudności. „Moje doświadczenia z RZS nauczyły mnie, że choć nie mamy wpływu na samą chorobę, mamy wpływ na to, jak na nią reagujemy i jak kształtujemy nasze życie mimo niej”. Moje rady są praktyczne i pełne empatii, wynikające z głębokiego zrozumienia wyzwań, jakie niesie RZS, własnych doświadczeń, codziennych wyrzeczeń.
Oto kilka kluczowych wskazówek dla osób zmagających się z RZS doświadczonych:
Jest żywym dowodem na to, że mimo RZS można prowadzić wartościowe i satysfakcjonujące życie, inspirując przy tym innych do walki o siebie. Oczywiście są to moje doświadczenia, każdy organizm inaczej to przechodzi... .
Wszystkie prawa są zastrzeżone na rok 2025.
+48 505 749 529